Dlaczego tak często dotykamy się po twarzy? Jak działa samoukojenie?
Stukanie paznokciami o blat stołu, uderzanie stopą o podłogę, zabawa włosami w trakcie czytania książki, pocieranie brody, wydymanie i zaciskanie ust czy dotykanie twarzy w trakcie rozmowy – każdy z nas zna te nawyki. Podobnie jest z zastyganiem w miejscu w momencie zagrożenia np. pieszy na przejściu nieruchomieje, gdy widzi nadjeżdżający z dużą prędkością samochód. Wcale nie ucieka. Jeśli zastanawiałeś się kiedyś, skąd biorą się takie zachowania i dlaczego dotykamy się po twarzy, jesteś w dobrym miejscu! Czytaj dalej, a dowiesz się, co pocieranie twarzy dłońmi ma wspólnego z samouspokojeniem i dlaczego masaż twarzy jest lepszą metodą na odprężenie niż masaż całego ciała.
W jaki sposób człowiek się samouspokaja?
Brząkanie palcami czy stopami oraz wszelkie inne wymienione we wstępie zachowania biorą się w naszym życiu z potrzeby samoukojenia. Okazuje się, że somouspokojenie przynoszą nam powtarzalne zachowania, które tak naprawdę są atawizmami. Weźmy przykładowo taki odruch Moro, który zna każda świeżo upieczona mama. Polega ona na energicznym wyciąganiu w górę rączek z rozłożonymi palcami przez małe dzieci. Przypomina to chęć objęcia. Skąd u maluchów taki gest? Ano, jest to spuścizna po przodkach. Kiedyś mamy – jakkolwiek źle to nie zabrzmi – posiadały więcej włosów na ciele i ich pociechy wyuczyły się kurczowego chwytania za nie, ilekroć matka się poruszyła.
Zobacz: Emocje wypisane na twarzy – Video o ekspresjach mimicznych
Idźmy dalej do odruchu zamierania. Z pewnością znacie go z filmów, kiedy to pieszy przechodzi przez jezdnię i nagle widzi pędzący na niego samochód. Stoi w miejscu, a widz krzyczy na niego: „Dlaczego nie uciekasz?”. Odpowiedzi na to pytanie należy szukać u naszych atakowanych przez drapieżniki przodków. Zwłaszcza, jeśli oprawcą były dzikie koty jak np. lwy. Ruch w starciu z takim zagrożeniem mógłby pogorszyć sytuację, nawet ze śmiertelnym skutkiem. Stąd wzięło się właśnie zamieranie w bezruchu. Jakikolwiek ruch wywołałby pościg albo otwartą bitwę. Nasi przodkowie wychodzili cało z takich starć, dlatego że udawali martwych.
Dotykanie twarzy a samoukojenie
A teraz do sedna. Dlaczego dotykamy się po twarzy, bawimy włosami, głaskamy sami siebie lub bezwiednie masujemy? Dotyk uwalnia oksytocynę, dopaminę i serotoninę. Są to substancje, które nie tylko pozytywnie wpływają na samopoczucie, ale i uspokajają oraz pomagają zredukować stres. A wzięło to się jeszcze z łona matki, gdzie dziecko spędzało większość czasu na samoukojeniu. Odbywało się to choćby przez ssanie kciuka. Później, gdy już przyszło na świat, kontynuowało znane sobie sposoby na uspokojenie, ale repertuar się poszerzał np. o przytulanie ulubionej maskotki, tulenie się do poduszki czy kocyka. Sęk jednak w tym, że człowiek będzie potrzebować tak długo takich zachowań, jak długo żyje.
Jest to doskonała odpowiedź na pytanie, dlaczego nasze ręce ciągle muszą się czymś zajmować – pocieraniem o siebie wzajemnie, masowaniem, ściskaniem itd. Zresztą zapewne doskonale znasz ten repertuar. Kiedy czekasz na wyniki badań, nerwowo załamujesz ręce, może głaskasz się po ramieniu albo nerwowo dotykasz twarzy. W ten sposób rozładowuje się wewnętrzny stres. Ale, jeśli chcesz zacząć robić to świadomie, skup się na twarzy.
Szybka analiza tego, jak często dotykamy twarzy. Przypomnij sobie, jak zachowujecie się Ty i Twoi towarzysze podczas rozmów w pracy. Przyłapałeś się na pocieraniu podbródka, brody, nosa, zaciskaniu warg albo gryzieniu długopisu? Może bezwiednie masujesz policzki lub pocierasz powieki albo głaskasz się po kącikach ust? Nie bez przyczyny nasze dłonie wędrują do twarzy. Nasze ciało ma wiele zakończeń nerwowych, które wykorzystujemy do samoukojenia, jednak najlepszym połączeniem są opuszki i twarz.
Zobacz: Różnice kulturowe w mowie ciała, o których powinieneś wiedzieć
Im bliżej mózgu znajduje się pobudzane przez palce zakończenie nerwowe, tym szybciej docierają do niego impulsy, dlatego masaż tego obszaru jest taki kojący. Podobnie jak np. całowanie zamkniętych powiek. Oba doznania są niezwykle uspokajające. Wszystko to jest zasługują piątego nerwu czaszkowego, który jest wrażliwy na dotyk i szybko przewodzi impulsy. Zgoła dłuższą drogę do pokonania mają impulsy pochodzące np. z masażu pleców. Taki dotyk, choć przyjemny, nie daje natychmiastowego działania uspokajającego.
Więc jeśli następnym razem przyłapiesz się na pocieraniu nosa w trakcie rozmowy, wiedz, że właśnie sam uspokajasz siebie poprzez stymulacje dystalnej części piątego nerwu czaszkowego. Ten nieświadomy gest właśnie pomógł Ci zredukować stres!
Diana Nowek
Jestem profilerem behawioralnym oraz badaczem komunikacji niewerbalnej. Od wielu lat prowadzę firmę szkoleniowo-doradczą o nazwie Institute of Nonverbal Communication, w ramach której prowadzę badania z użyciem technologii biosensorycznych.