Presja społeczna nie sprzyja zakończeniu przemocowego związku
Wydawałoby się, że gdy chodzi o przemocowe związki, sytuacja jest prosta – zakończyć. Jednak oczekiwania ze strony rodziny, społeczeństwa i wiary mogą stać się przeszkodą dla kogoś, kto chce opuścić taką relację. Wstyd, izolacja i etykietowanie sprawiają, że zakończenie przemocowego związku staje się bardzo trudne.
Oczywiście, jednym z powodów, dla których toksyczne, przemocowe relacje są takie trwałe są dopełniające się schematy członków takiego związku. Zwykle jeśli jedna osoba jest agresywna, druga staje się jej bardzo uległa, a lęk przed samotnością czy porzuceniem sprawia, że godzi się nieraz na lata upokorzeń i przemocy. Ale jest to jeden z aspektów. Prócz wewnętrznych czynników, które mogą przyczyniać się do trwania w patologicznym związku, mamy jeszcze te społeczne. I gdy wydawałoby się, że to właśnie społeczeństwo i najbliżsi będą tymi, którzy pierwsi będą zachęcać do zakończenia toksycznego związku, wcale tak nie jest.
Dobre, ale szkodliwe rady dla osób w przemocowych związkach
Osoby z zewnątrz mogą mieć dobre intencje i jednocześnie udzielać złych rad. Są one bardzo popularne jak np.
– „Pomyśl o dzieciach, one potrzebują obydwojga rodziców”.
– „Może on/ona wcale nie miał nic złego na myśli.”
– „Próbowaliście już iść na terapię rodzinną?”
Takie komentarze są bardzo popularne, jednak mimo dobrych intencji sprawiają, że ofiara przemocy domowej jeszcze bardziej utwierdza się w przekonaniu, że taki jest jej los, którego nie może zmienić.
Zobacz: Związek z psychopatą przypomina związek z …
Jak społeczeństwo utrudnia zakończenie przemocowych związków?
Kobiety są o wiele bardziej podatne na odczuwanie wstydu z faktu życia w przemocowym związku. Czynniki kulturowe oraz religijne od zarania dziejów przypisują im odpowiedzialność za podtrzymanie rodziny. Nierzadko zdarza się także, że wina za zakończoną relację jest przypisywana kobiecie i wówczas pojawia się pytanie, jakich oczekiwań społecznych nie spełniła.
Wiele kultur i religii utożsamia separację jako oznakę hańby dla kobiety. Nawet w przypadku takiej wiele lat znoszącej ciężar psychicznego i fizycznego znęcania się nad sobą, które nierzadko i oglądały jej dzieci. Choć dzisiejsze społeczeństwo wydaje się być bardziej świadome faktu, że odpowiedzialność za koniec związku rozkłada się na obydwu partnerów, a nie na jednego, kulturowe i religijne przekonania są zakorzenione głęboko w nas.
Sytuacja nie jest lepsza w uduchowionych i głęboko wierzących społeczeństwach. Ba, wydaje się, że w niektórych przypadkach wiara pogarsza sytuację, gdy ofiara chce opuścić przemocowy związek. Wiara traktuje separację z pogardą, a premiuje przebaczenie jako najwyższą z możliwych cnót. Dlatego chcąc odciąć się od zakorzenionej w społeczeństwie postawy, że dobrem rodziny jest pozostawanie nawet w przemocowym związku, warto edukować religijnych leaderów i duchownych. Mogą być oni empatycznymi słuchaczami, jednak bez wyposażenia w wiedzę na temat zdrowia psychicznego, mogą udzielać rad, które będą krzywdzące dla rodzin.
Przemoc w społeczności LBGTQ
Problem wstydu doświadczanego przez ofiary przemocy domowej istnieje też w związkach osób LBGTQ i wydają się być one jeszcze bardziej narażone na pogardliwe traktowanie, gdy opuszczają toksyczny związek. Sam fakt, że nie żyją w związku heteroseksualnym bywa źródłem uprzedzeń, a jeśli do tego doliczymy relację daleką od normalności, stygmatyzacja staje się jeszcze mocniejsza.
Taka osoba musi liczyć się nie tylko z traumą przemocy domowej, ale i dewaluacji ze strony rodziny i społeczeństwa.
„44% lesbijek i 61% kobiet biseksualnych doświadcza gwałtu, przemocy fizycznej i/lub prześladowania ze strony bliskiego partnera. Liczby te są znacznie wyższe niż wskaźnik przemocy w przypadku heteroseksualnych kobiet, gdzie wynosi on 35%” – donosi Center for Disease Control and Prevention.
Zobacz: Mężczyźni z szeroką twarzą są bardziej atrakcyjni dla kobiet? Oto magia testosteronu
A do tego należy doliczyć fakt, że prawdopodobnie te liczby już są zaniżone z powodu wstydu przed ujawnieniem swoich problemów przez gejów i biseksualnych mężczyzn. Autorka książki „Invisible Bruises” Kaytee Gillis dodaje, że szukając informacji do swojego tytułu spotkała wiele osób zdecydowanych ignorować się nadużycia, byleby tylko nie spotkać się ze społecznym ostracyzmem. Gillis dodaje także, że czarnoskóre kobiety są narażone na przemoc domową o 30 a nawet 50% bardziej niż kobiety białoskóre, przy czym jeszcze rzadziej zgłaszają ten fakt przez nieufność władzy do ich rasy.
Oczekiwania rodziny, wiary i kultury są zakorzenione w nas bardzo głęboko i ciężko się od nich oderwać. Szukanie walidacji uczuć, gdy człowiek znajduje się w sytuacji kryzysowej jest niezmiernie ważne i może mieć decydujący wpływ na to, czy przerwie przemocowy cykl. Z tego powodu powinniśmy być świadomi uprzedzeń, które żyją w nas. Konieczne jest także edukowanie duchownych oraz całego społeczeństwa na temat wspierania osób w kryzysie.
Diana Nowek
Jestem profilerem behawioralnym oraz badaczem komunikacji niewerbalnej. Od wielu lat prowadzę firmę szkoleniowo-doradczą o nazwie Institute of Nonverbal Communication, w ramach której prowadzę badania z użyciem technologii biosensorycznych.